Indonezja - Wycieczka na Małe Wyspy Sundajskie
Było to państwo-teatr, w którym królowie i książęta pełnili funkcję impresariów, kapłani-reżyserów, a spośród wieśniaków rekrutowała się obsada, obsługa sceny i widownia. Olśniewające akty kremacji, spiłowywania zębów, poświęcania świątyń, pielgrzymek i krwawych ofiar, które mobilizowały setki, a nawet tysiące ludzi, i angażowały wielkie bogactwa, nie służyły realizacji celów politycznych: były celami samymi w sobie (…). Jeśli kiedykolwiek istniała cieplarnia, gdzie hodowano pojedynczą cywilizację, był nią właśnie ten kameralny amfiteatr.
/Clifford Geertz, Negara. Państwo-teatr na Bali w XIX wieku/
Małe Wyspy Sundajskie to pod wieloma względami najciekawsza część Indonezji. Zobaczymy niewiele zmienione od stuleci wioski na Sumbie, która leży całkowicie poza szlakami masowej turystyki. Na Lomboku powędrujemy na 3-dniowy trekking na wulkan Rinjani, z którego ujrzymy zapierające dech w piersiach krajobrazy. Poznamy unikalną kulturę hinduistycznej wyspy Bali, która niesłusznie kojarzy się głównie z plażami i kurortami. Na koniec odpoczniemy na urokliwych plażach Gili. Każda z tych wysp ma całkowicie odmienny charakter. To wyjątkowo różnorodny i barwny zakątek Azji.
Bali to ostatnia ostoja hinduizmu w najludniejszym islamskim kraju świata. Zobaczymy najważniejsze i najpiękniejsze świątynie wyspy oraz jej piękne wulkaniczne krajobrazy. Przekonamy się, dlaczego balijski taniec jest połączeniem wszystkich sztuk. Jeśli będziemy mieć szczęście, to uda nam się ujrzeć urządzane z iście operowym przepychem pogrzeby. Na sąsiedniej wyspie Lombok czeka nas oszałamiający wschód słońca z wulkanu Rinjani, a potem oddamy się błogiemu lenistwu na bajkowych plażach. Jednak największą atrakcją naszej wyprawy będzie Sumba. Dzikie wnętrze tej wyspy, porośnięte sawanną i suchymi eukaliptusowymi lasami, przypomina Australię lub Afrykę. Wioski wyglądają jakby czas stanął w miejscu kilkaset lat temu. Zbudowane są na szczytach wzgórz, skąd można było wypatrzeć najazd łowców niewolników. Domy nadal buduje się z bambusa i kryje strzechą, zmarłych chowa w okazałych grobowcach pośrodku wsi, a kult przodków marapu wciąż jest żywy pomimo formalnego nawrócenia na chrześcijaństwo.